Nowy front wojny Donalda Trumpa
Większość z nas ostatnio komentuje to, co w swoim, moim zdaniem, historycznym już przemówieniu wygłoszonym na Placu Krasińskich przed pomnikiem Powstania Warszawskiego powiedział Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej Pan Donald Trump. Ale chyba nikt z komentatorów nie zwrócił uwagi na kontekst słów, odnoszących się do zagrożeń wewnętrznych. Prezydent USA powiedział: „I w końcu, po obu stronach Atlantyku, nasi obywatele mierzą się z jeszcze jednym niebezpieczeństwem – z którym możemy sobie w pełni poradzić. To zagrożenie jest dla niektórych niewidoczne, ale dla Polaków – znajome. Stały rozrost rządowej biurokracji, która pozbawia ludzi woli działania i bogactwa. Zachód osiągnął wielki sukces nie dzięki biurokracji i regulacjom, ale dlatego, że ludzie mieli możliwość podążania za swoimi marzeniami i realizowania swoich dążeń.”.
Oczywiście, komentatorzy zwrócili na te słowa uwagę, ale w kontekście rozrostu machiny biurokratycznej, tak dobrze widocznej choćby w stałym powiększaniu administracji brukselskiej.
Moim zdaniem jednak słowa te miały głębszy sens i nie odnosiły się one do rzeszy urzędników, pracujących od szczebla gminy do najwyższych władz w UE, ale odnosiły się one do konkretnej instytucji, a instytucją tą jest Le Grand Orient, a więc loża masońska opierająca swoje działanie na tzw. racjonalistycznym podejściu do porządku światowego. Były też te słowa skierowane do osoby George’a Sorosa, który ma wspólne cele z Wielkim Wschodem (być może nawet jest wysoko postawionym członkiem tej organizacji). To do członków i przywódców Le Grand Orient oraz George’a Sorosa były skierowane słowa: „Tę wielką międzynarodową społeczność łączy jeszcze jeden wspólny element: to NARÓD, a nie możni tego świata (podkr. moje), stanowił zawsze podwaliny naszej wolności i kamień węgielny naszej siły.” I myślę, że kierownictwo Le Grand Orient zauważyło te słowa i odczytało ich sens bezbłędnie. Stąd tak wściekły atak mediów, znajdujących się pod wpływem ideologii racjonalistycznej i sterowanych bezpośrednio lub pośrednio przez Wielki Wschód.
Nie wiem, czy sam Donald Trump zdaje sobie sprawę z wagi wypowiedzianych w Warszawie słów, ale jeśli tak, to niech Bóg ma go w swojej opiece, bo podjął wojnę z o wiele bardziej podstępnym i niebezpiecznym przeciwnikiem niż hordy islamskich fanatyków.
tagi: donald trump george soros wielki wschód
Starybelf | |
10 lipca 2017 16:59 |
Komentarze:
stanislaw-orda @Starybelf | |
10 lipca 2017 17:55 |
istota tzw. demokracji lioberalnej (socdemo) polega na tworzeniu jak największego odsetka ludzi zyjacych z budżetu (środków redystrybucji podatkowej). To jest grono wyborców, którzy zawsze wybiora socjalizm (szczyt ich marzeń to ciepła woda w kranach), bez wzgledu na to jakimi [pomysłowymi sloganami przkrywany (demokracja taka albo smaka).
Jedynym lekarstywem jest ustanowiuenie ordynacji wyborczych wg innych kryteriów, nie zaś tylko wyróznika metrykalnego.
I tak, w wyborach do parlamentu nie mogliby głosować urzędnicy na posadach (etatach) "państwowych", i adekwatnie w wyborach samorządowych, urzednicy tych urzedów. Tzn. nie mieliby czynnego prawa wyborczego, ale mogliby kandydować do mandatu (bierne prawo wyborcze.
Ponadto, status wyborcy miałby obywatel z ukończeniem 24 roku zycia, chyba że udowodniłby, iz utrzymuje się z pracy (ale nie na wspomnianych etatach) przynajmniej od dwóch lat.
To tyle na początek.
pink-panther @stanislaw-orda 10 lipca 2017 17:55 | |
10 lipca 2017 18:09 |
Tak jest- klientelizm. Kiedy w USA po II WW a zwłaszcza w latach 60-tych zaczęła narastać liczba instytucji budżetowych i tzw. "programów pomocowych i kulturalnych" początkowo tego nie zauważono, bowiem dochody znakomitej większości Amerykanów opierały się na ich własnej pracy i biznesach. Wiązało się to też z tzn. narastaniem wpływów sądownictwa w interpretowaniu konstutucji USA. Sądy były przejmowane przez wiadomo kogo a równolegle w coraz większej liczbie urzędów siedziała odpowiednio duża liczba lewaków. I zaczęło się.
Teraz Amerykanie mają niewolę babilońską i dopiero po krachu bankowym w 2008 zrozumieli, że ta nowa Ameryka to odwrotność tego, co zakładali "ojcowie założyciele".
chlor @Starybelf | |
10 lipca 2017 20:20 |
To nie takie proste. Sądzę, że ośrodków kierowniczych jest parę, i mają odmienne pomysły na obniżkę kosztów pracy ludu pracującego miast i wsi. Widać to po tym, że równolegle trwa walka z przeludnieniem, jak i bicie na alarm z powodu wymierania pożyczkobiorców zdatnych do montowni. Czyli ktoś martwi się, że spada pogłowie producentów dóbr niezbędnych do pokrycia emisji pieniądza, a ktoś inny uważa, że kredytowanie rządów utrzymujących masy bezproduktywne to jednak pewniejszy pieniądz.
Starybelf @pink-panther 10 lipca 2017 18:09 | |
10 lipca 2017 20:36 |
Ale ktoś tych lewaków finansował, popierał, wspierał, dawał podbudowę ideologiczną. I tym kimś była lewacka masoneria.
Sowieci, owszem też, ale to nie Sowieci wymyślili marsz przez instytucje, to nie oni wymiślili pojęcie "pokojowego współistnienia" i to nie oni wreszcie rzucili hasło "lepiej być czerwonym niż martwym".
To Althusser, Foucault, "szkoła frankfurcka", Sartre. Oni wszyscy oczywiście mieli romans z marksizmem, ale na kilometry śmierdziało od tej ich ideologii Le Grand Orient. Że się nie przyznawali do tego typu związków? A pytał ich ktoś o to?
Od czasów niejakiego Felixa Faure większość prezydentów Francji była członkami Le Grand Orient. Gdy w 1920 r. urząd Prezydenta Republiki Francuskiej objął niezwiązany z masonami Paul Deschanel, to porządził 8 miesięcy i kazano mu złożyć urząd.
Starybelf @chlor 10 lipca 2017 20:20 | |
10 lipca 2017 20:37 |
Walka z przeludnieniem trwa od czasów Malthusa.
saturn-9 @Starybelf 10 lipca 2017 20:36 | |
11 lipca 2017 09:30 |
Pojawienie się nowego republikańskiego 'zbawiciela' Francji zainspirowało Jean-Laurent Turbet, lat 53, do utworzenia bractwa Camille-Desmoulins [... a créé la fraternelle Camille-Desmoulins] w którym afiliowani są przychylni Emanuelowi Macron wolnomularze wszystkich lóż od Wielkiego Wschodu do Wielkiej Loży Narodowej Francji. [Nous regroupons des frères de toutes les loges, du Grand Orient à la GLNF.]
Uczestnicy tego porozumienia ponad podziałami mówią o sobie "francs-Macron" jak donosi Le Point z 18.05.2017 n° 2332 strona 16.
tadman @Starybelf | |
11 lipca 2017 10:19 |
Tu chciałbym przypomnieć, że niepokojące establishment przemówienie Johna Fitzgeralda Kennedy'ego zakończyło się Dallas i ukręceniem łba śledztwu. Komisja Warrena wyprodukowała tomy ustaleń, a tego decydującego kto, ilu było strzelców i z czyjego mocodawstwa działali zabrakło. Sznureczek Kennedy, Oswald, Ruby, zator płucny sprawie definitywnie pomógł.
saturn-9 @tadman 11 lipca 2017 10:19 | |
11 lipca 2017 13:08 |
Komisja Warrena zebrała boskie 26 tomów. Po filmie JFK publiczność zaczeła zadawać pytania odnośnie zgrzytów w obowiązującej narracji. ARCA zobowiązała do ujawnienia za lat 25 wszystkich dokumentów będących w aktach śledczych. Czas ten ubiega 26-go października bierzącego roku. [The remaining Kennedy assassination related documents are scheduled to be released to the public by October 26, 2017]
Kilku napalonych conspiracy nuts, dobrze że tacy czasami bywają, czeka niecierpliwie na ten dzień aby wgłębić się w wątki odsłaniające być może inne otchłanie.
Niektórzy uparcie twierdzą, że to "niepokojące establishment przemówienie" nie powstałoby bez kontaktu prezydenta z Mary Meyer i LSD.
stanislaw-orda @saturn-9 11 lipca 2017 09:30 | |
11 lipca 2017 16:08 |
brzmi niemal jak : "francs-maçon"
Starybelf @saturn-9 11 lipca 2017 13:08 | |
11 lipca 2017 17:52 |
W rankingu najgorszych prezydentów USA Kennedy zajmuje w moim rankingu zasczytne 3 miejsce, po Jimmy'm Carterze, Baracku Husseinie Obamie, a przed Franklinem Delano Roosveltem.
A-Tem @stanislaw-orda 11 lipca 2017 16:08 | |
12 lipca 2017 17:36 |
Dokładnie. Skupianie ich w jednym "kółku zainteresowań" to jest, sądzę, wyraz słabości.
I bardzo dobrze.
A-Tem @saturn-9 11 lipca 2017 13:08 | |
12 lipca 2017 17:43 |
Kennedy'emu nie trzeba było kwasu z bocznej kieszonki torebki pani Mary Meyer "of CIA fame". Kennedy jak wiemy nieustannie łoił ciężką chemię - analgetyki - na jego uszkodzony kręgosłup. On jej mógł polecać zmieniające postrzeganie substancje, niekoniecznie ona jemu.
Zresztą, czy on jej, czy ona jemu - w Georgetown pozostawało to, co oni wyprawiali w tamtejszych domkach i w ogródkach tak czy tak "w rodzinie".
A-Tem @Starybelf | |
12 lipca 2017 17:47 |
To jest świetny artykuł. Trzy plusy? Wstyd. Należą się trzydzieści. Nawet, jeśli Czytelnik komentarza nie zostawił, uznanie mógł wyrazić. Co z radością uczyniłem. Spostrzegawczość to rzadka cecha, w każdym wypadku godna uwagi.