-

Starybelf

Henrich Himmler герой Советского Союза?

Teza, że Himmler to kret Stalina wzięła się z trzech poniżej opisanych punktów:

1)konferencja w Wansee, czyli Holocaust – przeprowadzona na przełomie stycznia i lutego 1942 r.

Było to już po zakończeniu zwycięskiej dla Sowietów bitwy pod Moskwą (zakończyła się 15-20 grudnia 1941 r. odrzuceniem Niemców spod Moskwy i rozpoczęciem ofensywy armii czerwonej). Bitwa pod Moskwą miała szczególne znaczenie dla Sowietów, bo było to ich pierwsze zwycięstwo o takiej skali odniesione nad wojskami niemieckimi. Moim zdaniem już wówczas Stalin wiedział, że Hitler wojny nie wygra, a kwestia zwycięstwa przechyliła się na stronę ZSSR. Dla Niemców była to bolesna porażka. Wszak do niewoli dostało się ok. 100 tys. niemieckich żołnierzy, a więc mniej więcej tyle samo ile w bitwie stalingradzkiej. Ponadto zmieniła się sytuacja strategiczna, do wojny przystąpiły USA.

I w takiej to sytuacji, kiedy losy wojny diametralnie się zmieniają Himmler i jego podwładni organizują konferencję poświęconą zagładzie Żydów. Komu jest na rękę taka decyzja? Stalinowi.

Dlaczego? Bo z mordercami nikt pertraktować nie będzie, a Shoah idealnie nadawał się na uczynienie z Niemców zbrodniarzy. Czy Niemcom, a nawet nazistom Shoah był do czegokolwiek potrzebny? Wszak Żydów osadzono w gettach, gdzie mogli pracować dla dobra Reichu i wytwarzać jakieś produkty, potrzebne dla potrzeb wojska. Warunki w gettach były takie, że Żydzi umierali masowo, ale umierali na skutek chorób i niedożywienia, a takie warunki można było wyjaśnić trwającą wojną. Co innego zaplanowana akcja gazowania ludzi, która była niczym innym, jak masowym morderstwem. Gdy ujawniono Treblinkę, Auschwitz i Birkenau, to nikt już nie uważał, że z nazistami da się w jakiś sposób dogadać. To byli mordercy. I to było na rękę Stalinowi, bo odwracało uwagę od jego morderstw. Shoah zasłonił głód na Ukrainie, Gułag i Magadan. Tymi najgorszymi w historii stali się naziści (w terminologii komunistycznej faszyści) i ich zbrodniom nie dorównywało nic.

2) Powstanie Warszawskie – Co było powodem, że Niemcy nie opuścili Warszawy po rozpoczęciu walk? Wszak przecież w Neapolu opuścili miasto po czterech dniach strzelaniny na ulicach. Czy dławienie Powstania było Niemcom potrzebne? 1 sierpnia 1944 r. armia czerwona sforsowała Wisłę i utworzyła przyczółek magnuszewski. Przyczółek ten stanowił doskonałą bazę wypadową do ataku na Warszawę od południa i zachodu, a Niemcy, zamiast wzmocnić siły walczące o przyczółek, zajmują się niszczeniem Powstania. Wielkie niemieckie moździerze zamiast masakrować czerwonoarmistów na niewielkim terenie przyczółka, ostrzeliwują Prudential i PAST-ę. Po co? Wszak można było wycofać oddziały policyjne do Puszczy Kampinoskiej, a Wehrmacht i Waffen-ss skierować do walki o Magnuszew. Warszawa stałaby się miastem otwartym, oczywiście z polską administracją cywilną i AK i wówczas dopiero Sowieci mieliby zagwozdkę, co czynić z taką sytuacją. Ale zagwozdkę miałby Stalin, a nie Niemcy. A kto, jako pierwszy, wydał rozkaz, aby Powstanie Warszawskie tłumić w zarodku? Oczywiście Heinrich Himmler. Hitler, w momencie wybuchu Powstania miał ranną rękę i musiał leżeć na brzuchu, bo drzazgi ze stołu w Wilczym Szańcu powchodziły mu w zadek i nie myślał o czyś tam takim jak Powstanie w Warszawie. Decyzje scedował na Himmlera. A ten wydał rozkaz po myśli Stalina.

Zresztą słowa Himmlera skierowane do Hitlera: „Mein Führer! Moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu-sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków, będzie starta. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem (Grunwaldem) ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym.”, świadczą o tym, że zduszenie Powstania Warszawskiego było dla Himmlera priorytetem. Utworzenie przyczółku magnuszewskiego przez Sowietów było dla Himmlera faktem nieistotnym. Czy faktycznie nieistotnym, czy ważnym, ale Hitlerowi, który leczył rany po zamachu w Wilczym Szańcu nie należało mówić o istotnych działaniach wojsk sowieckich.

3) Ofensywa w Ardenach. Po kiego licha Niemcom była potrzebna ofensywa w Ardenach, skoro alianci wykrwawiali się na umocnieniach wału zachodniego? Po co ściągano z Węgier dywizje pancerne, które broniły ostatnich szybów naftowych, znajdujących się w niemieckich rękach? Po co osłabiano front wschodni, kierując na zachód najlepsze jednostki Wehrmachtu i Waffen-ss? Po co tworzono wielką 6 armię pancerną Waffen-ss? Co chciało się zdobywać Antwerpię? Wszak taka ofensywa, z uwagi na opanowanie powietrza przez siły alianckie nie miała najmniejszego sensu. Nawet jeśli posunięto by się dalej niż te 50 km na zachód, nawet jeśli zdobyto by Antwerpię, to i tak z uwagi na kurczące się szybko niemieckie rezerwy oraz rosnące rezerwy alianckie wojna była przez Niemcy przegrana. No, ale wzmacnianie frontu zachodniego to jednoczesne osłabianie wschodniego. To na zachodzie są doborowe jednostki Wehrmachtu i Waffen-ss walczące do ostatka, do ostatniego naboju, a na wschodzie Volkssturm i oddziały złożone z kryminalistów, chorych na wrzody żołądka, epileptyków i gruźlików. Na zachodzie ok. 400 „Tygrysów królewskich”, na wschodzie niecałe 100.

No i następuje ofensywa styczniowa. Sowieci prawie bez walki pokonują po 40 km dziennie. 17 stycznia 1945 zajmują Warszawę, a 19 stycznia już są w Łodzi (185 km dalej). I idą jak burza. W początkach marca docierają do Odry. A może o taki scenariusz chodziło? Wszak z ofensywy w Ardenach najbardziej ponoć ucieszył się Stalin. No, a kto Adolfowi podpowiedział ofensywę w Ardenach. Zapewne już się Forumowicze domyślają. Tak! Bingo! Heinrich Himmler.

Pozostaje jeszcze pytanie dodatkowe. W jakich okolicznościach Heinrich Himmler dostał się do niewoli? Czy jest prawdą, że w mundurze kapitana Wehrmachtu uciekał na wschód i został przypadkowo złapany przez brytyjski patrol?



tagi: 88  132  18 

Starybelf
21 czerwca 2017 16:41
12     1733    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

pink-panther @Starybelf
21 czerwca 2017 19:06

Te przypuszczenia mają sens. Przydałby się jeszcze wgląd w sowieckie archiwa.  Ale nawet jeśli NIE był sowieckim agentem, to działał obiektywnie na korzyść Stalina. Z tym, że Roosevelt też obiektywnie działał na korzyść Stalina. Ale agentem raczej nie był. Wspólnota interesów.

zaloguj się by móc komentować

Starybelf @pink-panther 21 czerwca 2017 19:06
21 czerwca 2017 20:01

Roosvelt nie nbył agentem Stalina, ale wiceprezydent Wallace najprawdopodobniej tak. Himmler i także Bormann to w latach 1942-marzec 1945 najbliźsi współpracownicy Hitlera. I tak wychodzi, że większość ich decyzji, lub decyzji podjętych pod ich wpływem, była bardziej na rękę Stalinowi a nie wodzowi III Rzeszy.

Myślę, że część tajemnic można znaleźć u Anglików, w związku z tajemniczą misją Rudolfa Hessa. Wszak Himmler został nr 2 w III Rzeszy po "ucieczce" Hessa do Wielkiej Brytanii.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Starybelf
21 czerwca 2017 21:10

Ciekawe z kim Himmler konsultował swoje decyzje, czy tak sam z siebie, czy jednak miał jakiegoś doradcę, który mu naświetlał problemy, warianty ich rozwiązań i konsekwencje.

Ktoś z Gestapo, które współpracowało z NKWD?

zaloguj się by móc komentować

Zadziorny-Mietek @Starybelf
22 czerwca 2017 00:02

Wansee to zdaje się była bardziej konferencja organizacyjno-techniczna niż decyzyjna w sensie co dalej zrobić z Żydami pod niemiecką władzą. W lecie '41 za postępującym Wehrmachtem od razu działały Einsatzgruppen, więc postanowienia musiały zapaść wcześniej. O Wansee nakręcono dwa filmy: pierwszy, niemiecki z lat 80. r. jest w całości na YT, drugi to angielska produkcja z 2001 r. z kapitalną rolą K. Branagha w roli R. Heydricha, na YT są fragmenty.

Porażka Operacji Tajfun w grudniu '41 była dla Niemców dotkliwa, lecz nie miała aż tak dużego znaczenia. Bitwa o Moskwę nie była momentem przełomowym i Wehrmacht nie utracił inicjatywy. Przecież w o wiele gorszej sytuacji strategicznej Sowiety znalazły się w lecie i na jesieni '42 w wyniku sukcesów niemieckiej ofensywy letniej (Fall Blau), rozpoczętej pod koniec czerwca, która skończyła się Stalingradem.

Niewielkie grupy niemieckich wojsk frontowych tylko sporadycznie walczyły w PW - nie było potrzeby ich większego angażowania, do tłumienia użyto przede wszystkim jednostki pomocnicze. Wyjaśnienie podjęcia przez Niemców energicznych działań w celu zniszczenia miasta i jego mieszkańców jest raczej proste - wspólnym mianownikem rozkazów Hitlera w tej fazie wojny było bowiem ustawiczne powtarzanie: "ani kroku w tył". Po drugie, po serii klęsk na wszystkich frontach, w komunikatach mogło pojawić się wreszcie jakieś zwycięstwo.

Ofensywa w Ardenach była, ogólnie rzecz ujmując, nawiązaniem i próbą powtórzenia sukcesu poniższej operacji:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kaiserschlacht

zaloguj się by móc komentować

Zadziorny-Mietek @Zadziorny-Mietek 22 czerwca 2017 00:02
22 czerwca 2017 00:47

Powinno być: "- jako R. Heydricha". Przepraszam za masło maślane.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Starybelf
22 czerwca 2017 10:36

Bardzo ciekawa hipoteza.

zaloguj się by móc komentować

Starybelf @ewa-rembikowska 21 czerwca 2017 21:10
22 czerwca 2017 16:28

Tu raczej wchodzi w grę tzw. działanie pod obcą flagą, czyli szwedzki lub fiński Chargé d’affaires, konsul portugalski czy ewentualnie jakiś latynoamerykański ambasador.

zaloguj się by móc komentować

Starybelf @Zadziorny-Mietek 22 czerwca 2017 00:02
22 czerwca 2017 16:51

1) Owszem Eisatzgruppen działały już od 1941 roku, tyle, że były to działania mające, co prawda, błogosławieństwo głównych Parteigenose, ale oficjalnego pozwolenia na masowe mordowanie nie było. To pojawiło się dopiero po Wansee.

2) Zgadza się, początkowo w Warszawie walczyły przede wszystkim jednostki policyjne, ale już od 9 sierpnia 1944 zaczęto wzmacniać siły niemieckie regularnymi jednostkami Wehrmachtu, a 14 sierpnia 1944 dowództwo objął von dem Bach. W tym samym czasie Sowieci, wzmocnieni jednostakami LWP umocnili się na przyczółku warecko-magnuszewskim (Studzianki), a to z kolei dla Niemców stanowiło poważny problem. Dlaczego? Otóż gdyby np. 25 sierpnia 1944 Sowieci wyprowadzili uderzenie z przyczółka, skierowane na Łódź, z bocznym uderzeniem na Warszawę, to Niemcy musieliby wyprowadzać się za Wartę, albo nawet za Odrę.

3) Co do ofensywy w Ardenach. Myli Pan działania operacyjne i taktyczne z działaniami strategicznymi. Bo jaki sens miało wyprowadzanie głównych sił pancernych III Rzeszy zza umocnionego rejonu linii Zygfryda, narażając te siły na bombardowanie z powietrza (wszak alianci posiadali wówczas chyba siedmiokrotną przewagę w powietrzu), co i tak doprowadziłoby do unicestwienia niemieckiej 6 armii pancernej, porzez bombardowanie i ataki rakietowe. Wrzesień-grudzień 1944 to powinien być czas na likwidację sowieckich przyczółków na lewym brzegu Wisły.

zaloguj się by móc komentować

Zadziorny-Mietek @Starybelf 22 czerwca 2017 16:51
22 czerwca 2017 23:38

Proponuję nie panować, tykanie pomaga w osiągnięciu wspólnego stanowiska. ;)

Ad. 1.) Chyba w ogóle nie było "oficjalnego pozwolenia na masowe mordowanie" w postaci dokumentu wydanego przez najwyższe władze niemieckie. W Wansee Heydrich oznajmił zgromadzonym, że dysponuje pełnomocnictwem od Marszałka Rzeszy (Goeringa) w celu podjęcia przygotowań do rozpoczęcia "ostatecznego rozwiązania", ale nie ujawnił wprost zamiaru przeprowadzenia eksterminacji. Same obrady trwały około półtorej godziny, dotyczyły głównie kwestii organizacyjnych - na przykład transportowych. Protokół Konferencji po polsku:

http://www.ghwk.de/fileadmin/user_upload/pdf-wannsee/poln/protokol.pdf

Ad. 2.) PW nie zmusiło Niemców do przeznaczenia istotnej części wojsk frontowych do walk w mieście. Dlatego, teza mówiąca, iż "Powstanie wiązało znaczne siły niemieckie" jest nieprawdziwa. Po przegranej bitwie pod Radzyminem dowództwo sowieckie doszło do wniosku, że ogólnie rzecz ujmując - impet natarcia na kierunku warszawskim wyczerpał się i należy przejść do obrony. Decyzja o tym co i kiedy robić dalej w obliczu trwającego Powstania  należała do Stalina. Koncepcja dojścia do Odry raczej nie była możliwa do realizacji bez zlikwidowania zagrożenia niemieckim atakiem z pólnocy na prawe skrzydło frontu:

http://cdn-frm-eu.wargaming.net/wot/ru/uploads/monthly_06_2014/post-7984745-0-48871500-1403505484.jpg

Ad. 3.) Siły niemieckie za Linią Zygfryda i tak czekała nieuchronna zagłada, bo z każdym tygodniem rozkręcała się amerykańska machina w Europie. W walce na dwa fronty - z postępującymi naprzód dwoma przeciwnikami: silniejszym na wschodzie i słabszym od niego na zachodzie, Hitler uznał, że stoi w momencie rozstrzygającym losy wojny i wybrał prawidłowo. Najpierw pobić słabszego, by następnie całość sił skierować przeciwko silniejszemu, czyli Sowietom. Tak jak dowództwo niemieckie w 1918 r., tyle że wtedy mocniejszy wróg był na zachodzie. Przeliczył się, bo zawiodła pogoda, gdy w Wigilię niebo się przejaśniło, ale przede wszystkim, tak jak Kaiserowi, zabrakło już rezerw.

zaloguj się by móc komentować

Starybelf @Zadziorny-Mietek 22 czerwca 2017 23:38
23 czerwca 2017 16:10

Ad. 1.) Chyba w ogóle nie było "oficjalnego pozwolenia na masowe mordowanie" w postaci dokumentu wydanego przez najwyższe władze niemieckie. W Wansee Heydrich oznajmił zgromadzonym, że dysponuje pełnomocnictwem od Marszałka Rzeszy (Goeringa) w celu podjęcia przygotowań do rozpoczęcia "ostatecznego rozwiązania", ale nie ujawnił wprost zamiaru przeprowadzenia eksterminacji. Same obrady trwały około półtorej godziny, dotyczyły głównie kwestii organizacyjnych - na przykład transportowych.

Oczywiście, że formalnego rozkazu na masowe mordowanie nie było, zastąpiono je różnymi terminami: „ewakuacja”, „przesiedlenie”, chciałoby się dodać „relokacja”, ale to chyba termin ukuty przez obecnych eurokratów, a nie ich historycznych przodków.

Ale placet na masowe gazowanie to właśnie Wansee. Oczywiście, że decyzja musiała zapaść wyżej i pewnie w gronie Himmler-Hitler-Bormann, bo to oni wówczas stanowili trójcę decyzyjną III Rzeszy (Göring był jedynie figurantem, choć formalnie drugą osobą w Rzeszy po Hitlerze), ale taka decyzja na pewno została podjęta już po klęsce pod Moskwą i wypowiedzeniu wojny przez Niemcy Stanom Zjednoczonym.

Ad. 2.) PW nie zmusiło Niemców do przeznaczenia istotnej części wojsk frontowych do walk w mieście. Dlatego, teza mówiąca, iż "Powstanie wiązało znaczne siły niemieckie" jest nieprawdziwa. Po przegranej bitwie pod Radzyminem dowództwo sowieckie doszło do wniosku, że ogólnie rzecz ujmując - impet natarcia na kierunku warszawskim wyczerpał się i należy przejść do obrony. Decyzja o tym co i kiedy robić dalej w obliczu trwającego Powstania należała do Stalina. Koncepcja dojścia do Odry raczej nie była możliwa do realizacji bez zlikwidowania zagrożenia niemieckim atakiem z pólnocy na prawe skrzydło front

Owszem, Niemcy nie zaangażowali dużych sił w likwidację Powstania Warszawskiego, ale wykorzystali w dużej ilości sprzęt artyleryjski, który mógł posłużyć do likwidacji przyczółku warecko-magnuszewskiego i sandomierskiego.

Tutaj dodam, że Rosjanie wiedzieli, że zdobywanie Warszawy od wschodu jest dużo trudniejsze, niż zdobywanie jej od zachodu. Wiedzieli o tym już od czasów Paskiewicza. Ale to taka uwaga na marginesie.

Ad. 3.) Siły niemieckie za Linią Zygfryda i tak czekała nieuchronna zagłada, bo z każdym tygodniem rozkręcała się amerykańska machina w Europie. W walce na dwa fronty - z postępującymi naprzód dwoma przeciwnikami: silniejszym na wschodzie i słabszym od niego na zachodzie, Hitler uznał, że stoi w momencie rozstrzygającym losy wojny i wybrał prawidłowo. Najpierw pobić słabszego, by następnie całość sił skierować przeciwko silniejszemu, czyli Sowietom. Tak jak dowództwo niemieckie w 1918 r., tyle że wtedy mocniejszy wróg był na zachodzie. Przeliczył się, bo zawiodła pogoda, gdy w Wigilię niebo się przejaśniło, ale przede wszystkim, tak jak Kaiserowi, zabrakło już rezerw.

Owszem, Linia Zygfryda musiałaby w końcu upaść, ale to trochę by potrwało. Czym innym jest obrona na umocnionej i ufortyfikowanej linii obrony, a czym innym wyprowadzenie większości oddziałów poza tę linię obrony, na otwarty teren i wystawienie się w ten sposób na nieustanne ataki alianckiego lotnictwa. Czołg wobec samolotu myśliwskiego lub szturmowego jest bezbronny.

Ponadto, pisze Pan, że Niemcy na wschodzie mieli silniejszego przeciwnika. Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Na wschodzie Niemcy mieli liczniejszego przeciwnika. Natomiast, czy armia sowiecka była silniejsza niż armie aliantów zachodnich? Moim zdaniem – nie, szczególnie jeśli chodzi o siły powietrzne, a właśnie w II wojnie światowej to lotnictwo odegrało kluczową rolę w zwycięstwach, poczynając od Wojny Obronnej 1939, poprzez kampanię francuską, Bitwę o Anglię, aż do nalotów dywanowych na niemieckie miasta.

Jednocześnie należy zauważyć, że – jak wcześniej napisałem – Niemcy na zachodzie posiadali mniej liczne siły o ponad milion żołnierzy, ale były to siły o wiele lepiej wyposażone w uzbrojenie i sprzęt (zwraca uwagę fakt, że na froncie zachodnim Niemcy posiadali 400 tygrysów królewskich, a na wschodzie niecałe 100, także gros odrzutowych Messerschmittów Me-262 wykorzystano w walkach z aliantami, no i to Londyn i Antwerpię atakowały rakiety V-1 i V-2, a nie Kijów, Żytomierz, Łódź czy wspomniane przyczółki na Wiśle – wyobraża Pan sobie jaką panikę wśród Sowietów musiałby wywołać atak V-2 na przyczółek warecko-magnuszewski?). Tak więc, moim zdaniem Niemcy pod względem jakościowym na zachodzie dysponowali lepszą armią.

 

zaloguj się by móc komentować

Zadziorny-Mietek @Starybelf 23 czerwca 2017 16:10
6 lipca 2017 00:48

Ad. 2.) Cyt.: "Niemcy (...) wykorzystali w dużej ilości sprzęt artyleryjski, który mógł posłużyć do likwidacji przyczółku warecko-magnuszewskiego i sandomierskiego.".

Do burzenia miasta, co jednocześnie oznaczało zabijanie znajdujących się w nim cywilów i powstańców, wykorzystywali głównie artylerię stacjonujących wokół niego jednostek Wehrmachtu oraz Sztukasy z Okęcia, których było bodajże cztery. To prawda, że specjalnie ściągnęli dwa ciężkie moździerze, by niszczenie zabudowy było skuteczniejsze. Były one jednak praktycznie bezużyteczne na przyczółkach, gdyż tam przeciwnik nie bronił się głównie ani w budynkach ani w bunkrach.

Ad. 3.) Cyt.: "Czołg wobec samolotu myśliwskiego lub szturmowego jest bezbronny.".

W końcowej fazie II W.Ś. skuteczność zwalczania czołgów (ruchomych celów punktowych) z powietrza przez myśliwce i szturmowce była co prawda wyższa niż na początku, lecz generalnie niezachwycająca, by nie rzec - i tak niska. A w porównaniu z artylerią ppanc - bardzo mała, praktycznie żadna. Przygniatające alianckie panowanie w powietrzu oznaczało natomiast, że przy sprzyjającej pogodzie przeciwnikowi od świtu do nocy leciały na glowę bomby i rakiety. Niszczone lub obezwładniane były nie tylko wojska na pierwszej linii frontu, w rejonach przegrupowań i odwody, lecz również i przed wszystkim składy i kolumny transportowo-zaopatrzeniowe na szlakach i w węzłach kolejowo-drogowych. I to był prawdziwy koszmar - jednostki nie osiągały wymaganej zdolności/gotowości bojowej na czas, gdy brakowało im amunicji, paliwa i żywności. Po drugie, alianci mogli praktycznie bez przeszkód prowadzić rozpoznanie lotnicze. Nie do pominięcia były także negatywne skutki presji psychicznej wywieranej przez nękanie nalotami, nawet jeśli nie powodowały one strat w ludziach i sprzęcie. Ogólnie rzecz ujmując, jeśłi chodzi o oddziaływanie lotnictwa, to na froncie zachodnim armia niemiecka doświadczyła w o wiele większej skali tego co zgotowała polskiej w 1939 r.

Artykuły na temat: samolot kontra czołg pod kątem lotnictwa zachodniego i sowieckiego w końcowym okresie wojny:

Cyt.: "czy armia sowiecka była silniejsza niż armie aliantów zachodnich? Moim zdaniem – nie, szczególnie jeśli chodzi o siły powietrzne, a właśnie w II wojnie światowej to lotnictwo odegrało kluczową rolę w zwycięstwach, poczynając od Wojny Obronnej 1939, poprzez kampanię francuską, Bitwę o Anglię, aż do nalotów dywanowych na niemieckie miasta.".

Lotnictwo w czasie wojny odgrywało niezwykle istotną rolę - coraz większą wraz z upływem czasu, rozszerzaniem konfliktu i rozwojem technicznym. Nie było natomiast nigdy kluczowym rodzajem sił zbrojnych w żadnej fazie wojny - czyli żadna ze stron nie miała szans na przechylenie szali i ostateczną wygraną walcząc tylko lub przede wszystkim w powietrzu. Podobnie, potężna artyleria okrętowa pancerników i krążowników również nigdy nie była w stanie całkowicie pokonać obrony na brzegu.
Zasadnicze znaczenie miały: piechota, artyleria, wojska pancerne - w tej kolejności. I na nich zawsze spoczywał główny ciężar działań. Tak więc, choć na przełomie 1944/1945 r. lotnictwo zachodnie było najsilniejsze ilościowo i jakościowo, to jednak w polu armia sowiecka nie miała sobie równych. Dysponowała bezkonkurencyjną, najlepszą na świecie artylerią oraz potężnymi wojskami pancernymi. I oczywiście doświadczeniem z czterech lat niezwykle ciężkich zmagań z silnym i bardzo dobrze, a czasami doskonale, dowodzonym przeciwnikiem. Przecież Bagration oraz Barbarossa to najbardziej błyskotliwe operacje całej wojny na lądzie.

M. Sołonin pisał: "W latach 1944-1945 Armia Czerwona zostawiła nieprzyjacielowi nie góry ciał, a góry pocisków artyleryjskich. Radziecka nauka wojskowa nie bez podstaw była dumna z tego, że na końcowym etapie wojny Armia Czerwona zastosowała w praktyce takie pojęcie jak „natarcie artyleryjskie”.Średnią normą była gęstość 150-200 dział na 1 kilometr frontu natarcia i 50 tysięcy pocisków kalibru 122 mm łub większego do stłumienia obrony jednej dywizji piechoty Wehrmachtu (co daje trzy pociski o masie nie mniej niż 22 kilogramy każdy na jednego niemieckiego żołnierza). Średnio. W największych operacjach ofensywnych końca wojny jeszcze bardziej wykorzystywano artylerię. Podczas przełamania niemieckiej obrony w czasie operacji wiślańsko-odrzańskiej (styczeń 1945 r.) w pasie głównego uderzenia zgromadzono niewiarygodną liczbę 420 dział na 1 kilometr frontu. Na każdym metrze obrony niemieckich wojsk zdetonowano po 15 pocisków średniego i dużego kalibru. W pasie natarcia 5. Armii Uderzeniowej w ciągu godziny zużyto 23 kilotony amunicji - to siła bomby atomowej w Hiroszimie.".

Cyt.: "Jednocześnie należy zauważyć, że – jak wcześniej napisałem – Niemcy na zachodzie posiadali mniej liczne siły o ponad milion żołnierzy, ale były to siły o wiele lepiej wyposażone w uzbrojenie i sprzęt (zwraca uwagę fakt, że na froncie zachodnim Niemcy posiadali 400 tygrysów królewskich, a na wschodzie niecałe 100, także gros odrzutowych Messerschmittów Me-262 wykorzystano w walkach z aliantami, no i to Londyn i Antwerpię atakowały rakiety V-1 i V-2, a nie Kijów, Żytomierz, Łódź czy wspomniane przyczółki na Wiśle – wyobraża Pan sobie jaką panikę wśród Sowietów musiałby wywołać atak V-2 na przyczółek warecko-magnuszewski?). Tak więc, moim zdaniem Niemcy pod względem jakościowym na zachodzie dysponowali lepszą armią.".

Do przegranej przez Niemców wojny przyczyniła się m.in. obsesja wyposażania wojsk w coraz to nowsze i droższe zabawki, w poszukiwaniu antidotum na rosnącą ilościową i technologiczną przewagę przeciwników. Z techniczno-rozwojowego punktu widzenia nowe niemieckie bronie były imponujące, nowatorskie, przełomowe i przyszłościowe - stały się podstawą dla opracowania wielu powojennych - lecz z drugiej strony rozpraszały wysiłek produkcyjny przemysłu zbrojeniowego, pochłaniały malejące zasoby i zapasy materiałowo- surowcowe oraz sprawiały wiele problemów, gdy do służby wprowadzano je pospiesznie, z nieusuniętymi wadami i usterkami. Powodowały często kłopoty transportowo-logistyczne. Przykładem może być choćby historia dopracowywania czołgu Pantera - konstrukcyjnie i rozwojowo najlepszego pojazdu pancernego II W.Ś. Najważniejsze jednak było to, iż żadnego z nowych środków walki, dających dużą/sporą przewagę jakościową nad przeciwnikiem, nie udało się Niemcom wytwarzać w ilości potrzebnej do zmiany stosunku sił na frontach. Po prostu za późno, bo dopiero od jesieni 1942 r., rozpoczęli przestawianie rodzimej gospodarki na tory/ekonomię wojenną - Hitler nie chciał bowiem obniżać Herrenvolkowi stopy życiowej, a główny wysiłek miał spoczywać na przemysłach krajów okupowanych. Maksimum produkcji wojennej gospodarki Rzeszy i terenów pod jej kontrolą zostało osiągnęte dopiero w lecie 1944 r. (można więc było akurat wtedy zasypywać Warszawę pociskami różnych typów). Jednak w tym czasie wróg zbliżał się już do bram, a w następnych miesiącach nie udało się tego poziomu utrzymać.

zaloguj się by móc komentować

Starybelf @Zadziorny-Mietek 6 lipca 2017 00:48
30 lipca 2017 19:14

Do burzenia miasta, co jednocześnie oznaczało zabijanie znajdujących się w nim cywilów i powstańców, wykorzystywali głównie artylerię stacjonujących wokół niego jednostek Wehrmachtu oraz Sztukasy z Okęcia, których było bodajże cztery. To prawda, że specjalnie ściągnęli dwa ciężkie moździerze, by niszczenie zabudowy było skuteczniejsze. Były one jednak praktycznie bezużyteczne na przyczółkach, gdyż tam przeciwnik nie bronił się głównie ani w budynkach ani w bunkrach.

No i to co Pan napisał potwierdza, postawioną przeze mnie tezę, że Himmler wydał rozkaz zniwelowania drugorzędnego celu wojennego, kosztem celu pierwszorzędnego, bo przecież artylerię masakrującą Powstanie można było przesunąć na kierunek warecko-magnuszewski.

Co do ściągnięcia ciężkich moździerzy – gdyby Niemcy użyli pocisków szrapnelowych, to słabo osłonięte wojska sowieckie poniosłyby znaczne straty w ludziach i sprzęcie.

W końcowej fazie II W.Ś. skuteczność zwalczania czołgów (ruchomych celów punktowych) z powietrza przez myśliwce i szturmowce była co prawda wyższa niż na początku, lecz generalnie niezachwycająca, by nie rzec - i tak niska. A w porównaniu z artylerią ppanc - bardzo mała, praktycznie żadna. Przygniatające alianckie panowanie w powietrzu oznaczało natomiast, że przy sprzyjającej pogodzie przeciwnikowi od świtu do nocy leciały na glowę bomby i rakiety. Niszczone lub obezwładniane były nie tylko wojska na pierwszej linii frontu, w rejonach przegrupowań i odwody, lecz również i przed wszystkim składy i kolumny transportowo-zaopatrzeniowe na szlakach i w węzłach kolejowo-drogowych. I to był prawdziwy koszmar - jednostki nie osiągały wymaganej zdolności/gotowości bojowej na czas, gdy brakowało im amunicji, paliwa i żywności. Po drugie, alianci mogli praktycznie bez przeszkód prowadzić rozpoznanie lotnicze. Nie do pominięcia były także negatywne skutki presji psychicznej wywieranej przez nękanie nalotami, nawet jeśli nie powodowały one strat w ludziach i sprzęcie. Ogólnie rzecz ujmując, jeśłi chodzi o oddziaływanie lotnictwa, to na froncie zachodnim armia niemiecka doświadczyła w o wiele większej skali tego co zgotowała polskiej w 1939 r.

No, ale czym innym jest, jeśli żołnierz siedzi w bunkrze, osłoniętym z góry pięciometrową warstwą betonu (jak na Linii Zygfryda), a czym innym, gdy wychodzi na otwartą przestrzeń, kolumny samochodowo-pancerne poruszają się drogami. Taka kolumna samochodowo-pancerna wobec ataku lotniczego jest bezbronna.

Lotnictwo w czasie wojny odgrywało niezwykle istotną rolę - coraz większą wraz z upływem czasu, rozszerzaniem konfliktu i rozwojem technicznym. Nie było natomiast nigdy kluczowym rodzajem sił zbrojnych w żadnej fazie wojny - czyli żadna ze stron nie miała szans na przechylenie szali i ostateczną wygraną walcząc tylko lub przede wszystkim w powietrzu. Podobnie, potężna artyleria okrętowa pancerników i krążowników również nigdy nie była w stanie całkowicie pokonać obrony na brzegu.
Zasadnicze znaczenie miały: piechota, artyleria, wojska pancerne - w tej kolejności. I na nich zawsze spoczywał główny ciężar działań. Tak więc, choć na przełomie 1944/1945 r. lotnictwo zachodnie było najsilniejsze ilościowo i jakościowo, to jednak w polu armia sowiecka nie miała sobie równych. Dysponowała bezkonkurencyjną, najlepszą na świecie artylerią oraz potężnymi wojskami pancernymi. I oczywiście doświadczeniem z czterech lat niezwykle ciężkich zmagań z silnym i bardzo dobrze, a czasami doskonale, dowodzonym przeciwnikiem. Przecież Bagration oraz Barbarossa to najbardziej błyskotliwe operacje całej wojny na lądzie.

Gdyby zasadnicze znaczenie miały pod koniec II w.ś. piechota, artyleria i wojska pancerne, a nie lotnictwo i to lotnictwo strategiczne, to zapewniam Pana, że armia radziecka zatrzymałaby się na wybrzeżu Atlantyku. Sowieci obawiali się alianckiego lotnictwa i dlatego nie uderzyli na Zachód.

Do przegranej przez Niemców wojny przyczyniła się m.in. obsesja wyposażania wojsk w coraz to nowsze i droższe zabawki, w poszukiwaniu antidotum na rosnącą ilościową i technologiczną przewagę przeciwników. (…)

No, ale to przecież nie zmienia faktu, że Niemcy „dopieszczali” tymi „nowszymi i droższymi zabawkami” siły na froncie zachodnim, front wschodni to był kiepsko wyposażony Volkssturm, Hitlerjugend, oddziały cudzoziemskie oraz kryminaliści, gruźlicy i osoby mające problemy gastryczne.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować