Aż się chce powiedzieć, cytując klasyka/czkę: macie nie głosować na żadne osoby z PiS i nie jest teo protest polityczny...

Kiedyś nauczyciel to nie był zawód ,tylko powołanie.

zanik profesjonalizmu i anarchia, robię bo muszę i kasa mi sie należy a cała reszta? to juz inny świat

Popieram

...ale ja bym to rozegrala inaczej -dala wszystkim nauczycielom ze 200zl podwyzki -a wiecej -dla najlepszych : wyniki olimpiad itp.

Nie moze byc rownosci dla miernot.

>>>kasa mi si należy a cała reszta? to juz inny świat<<<

Koniec marca. Szkoła Podstawowa ( jakich wiele).

Pracownica administracji "poproszona" przez dyrektorkę o "poparcie strajku" podpisuje "ankietę" ( we wrześniu wygasa umowa na czas określony) pomimo że do strajku nie jest "zaproszona" i podwyżki nie obejmą osób z pionu administracyjnego.

Poniedziałek. Zaczyna się strajk nauczycieli.

Dyrektorka o godzinie czternastej wydaje polecenie ( zawiesiła strajk na ten czas ? ) kucharkom ( pion nie włączony do " strajkowych profitów") ugotowania posiłków. Pani(usia) Dyrektor - cytat: "nie będzie na głodnego 8 godzin siedzieć w szkole" ! Posiłek na czyj koszt? Może jutro się dowiemy?

Liczę na dalszy ciąg "strajkowych opowieści"..... (samo-opisanie się środowiska?)

Posiłek na czyj koszt?

No, na koszt rodziców. Bo przecież ja zapłaciłem szkole za posiłki dla syna, a Majzaj już drugi dzień jest w domu.

U mnie jest zabawna historia w szkole specjalnej. Dyrektorka (o poziomie umysłowym ucznia tejże szkoły) jest z nadania PiS. Tzn, lokalnej wiochy o której można kręcić brazylijskie seriale, kto z kim był w łóżku i teraz nie można go ruszyć ze stołka bo żonki/mężowie się dowiedzą i będzie chryja i lokalny poseł może przestać być posłem a wybory blisko. W każdym razie szkoła strajkuje aż muszę się dowiedzieć jak to działa.

A wracając do polityki. Nie wydaje wam się że strajkujący mają słabą pozycję? Ten manewr z zaakceptowaniem podwyżki przez Solidarność był dość istotny. Teraz wśród ludu może funkcjonować prosty argument: przecież dostali podwyżki, czego ku... tamci jeszcze chcą. Zwłaszcza że raczej nie mają dobrej passy w społeczeństwie. Zastanawia mnie czy nie dojdzie do jakiejś czystki, której efektem będzie jeszcze większe obniżenie szkolnych standardów. Bo prawda jest taka że do ZNP może należeć sporo wartościowych nauczycieli, którzy jak zwykle zostali użyci jako narzędzie, które być może wkrótce nikomu już niepotrzebne zostanie wyrzucone a koszty obniżone.

A wracając do polityki. Nie wydaje wam się że strajkujący mają słabą pozycję? Ten manewr z zaakceptowaniem podwyżki przez Solidarność był dość istotny. Teraz wśród ludu może funkcjonować prosty argument: przecież dostali podwyżki, czego ku... tamci jeszcze chcą. Zwłaszcza że raczej nie mają dobrej passy w społeczeństwie. Zastanawia mnie czy nie dojdzie do jakiejś czystki, której efektem będzie jeszcze większe obniżenie szkolnych standardów. Bo prawda jest taka że do ZNP może należeć sporo wartościowych nauczycieli, którzy jak zwykle zostali użyci jako narzędzie, które być może wkrótce nikomu już niepotrzebne zostanie wyrzucone a koszty obniżone.

KZNP i ten drugi komunistyczny związek od początku miały słabą pozycję, natomiast były i są utwierdzane w odwrotnym przekonaniu przez POKO, kodziarstwo i Adama Bodnara.

Uważam, że do czystki powinno dojść. W szkole powinni uczyć jedynie tacy nauczyciele, którzy nie będą demaralizować dzieci i młodzieży genderem i inszymi wynalazkami nowomodnych filozofów. Bo nauczyciel nie tylko ma przekazywać wiedzę, ale również wychowywać.

Chodziłem do peerelowskiej szkoły, miałem różnych nauczycieli (np. panią od geografii, która non stop powtarzała, że na straży pogody stoi Państwowy Instytut Hydogiczno-Metodologiczny), jednych lepszych, drugich gorszych, ale żaden z nich nie opowiadał o genderach, o tolerancjoniźmie czy wrażliwości gejów lub inszych queerów. Ostrzegali, żeby nie rozmawiać z obcymi, a szczególnie takimi, co częstują cukierkami lub gumą Donald. Nie organizowali "tęczowych piątków" lub "demonstracji w ochronie czystego powietrza". Poza nielicznymi wyjątkami, moi pedagodzy nie indoktrynowali mnie szczególnie komunizmem, a jeśli chodzi o wychowanie, to przekaz w szkole i w domu nie różnił się zbytnio - należy kłaniać się sąsiadom, pomagać w pracach domowych, ustępować miejsca starszym, niepełnosprawnym i paniom w ciąży, dziewczynkom i kobietom dawać pierwszeństwo itp. itd.

To jest po prostu potworne. I dzieci niewidome nie mają egzaminów.  To jest dzika banda a nie nauczyciele.A Broniarz to taki komunistyczny czekista , dla którego praca w szkole to było  po prostu zajęcie , do którego "każdy się nadaje nawet Broniarz". Bo do maszyny musi podejść człowiek z kwalifikacjami, bo maszynę "można zepsuć a to kosztuje". A kiedy nasyła się na dzieci takich cwaniaczków jak Broniarz, którzy mogą "dzieci zepsuć" czyli źle uczyć i źle wychować to "nic się nie stało Polacy, nic się nie stało" - "bo to tylko dzieci polskie są". Skoro premier RP posyła dzieci do jakiejś egzotycznej szkoły a nie polskiej państwowej, to mamy prawo mieć podejrzenia, ze coś z tą "polską szkołą jest nie tak". I teraz widzimy , że rzeczywiscie coś jest "bardzo nie tak". 

Niestety, w pokojach nauczycielskich działa prawo mafii na na rynku przedmiotów humanistycznych jest zbyt duże bezrobocie i konkurencja, młody nauczyciel na dorobku postawił sie bandzie zbójców, którzy zaraz pójdą na emeryturę i żyją z korepetycji i mają chody w kuratorium. Więc mamy to co widać.

Dobra wiadomość jest taka, że ludzie są naprawdę wkurzeni, bo skutki rozlewają sie nie tylko na rodziny dzieci szkolnych ale dalej. Matki dzieci szkolnych biorą urlopy , żeby siedzieć w domu i pilnować dziatek a to oznacza, że ich koleżanki z pracy nie mają szans na wolne w dającym się przewidzieć czasie kilku tygodni. To ludzi wkurza maksymalnie  bo to jest zwykłe bandyckie wymuszenie.  I rykoszetem wróci do Broniarza oraz jego jaczejki. Z pewnością będą naciski na powazne zmiany w szkolnictwie bo tak dalej się nie da.